sobota, 17 września 2011

Libertine, jak pięknie brzmisz i... wyglądasz

Ciężko jest pisać o modzie, gdy czasu brakuje. 24 godziny? To za krótko dla mnie. Czas goni, czas nie czeka, ale nie bójcie się, ja nie odpuszczam tak szybko. Dziś nieco o Libertine. Naprawdę bardzo fajne ubrania. Warto czytać dalej.
Odważne wzory, kolory i stylizacje, które są po prostu ready to wear, to cała marka Libertine. Czy wiecie, że Libertine po angielsku oznacza też słowo: ,,dziwkarz/rozpustnik"?. Nie wiem, czy projektant myślał o wolności czy o rozpuście, ale wyszło naprawdę świetnie. Powiem szczerze, że wzięłam pierwszą lepszą markę z brzegu. Przyznaję się bez bicia, ale sama jestem zaskoczona pomysłowością oferty na jesień i zimę. To naprawdę, naprawdę, naprawdę wyróżnia się spośród innych kolekcji. Nazwę Libertine z pewnością zapamiętam na długo. Dawno nie widziałam tak spójnej... różnorodności. Brzmi to może niezbyt trafnie, ale inaczej tego się ująć nie da.
Kocham Libertine! Kocham wolność! Kocham rozpustę (kolorystyczną rzecz jasna)!
Zdjęcia pochodzą ze strony: www.ilovelibertine.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz