niedziela, 15 lipca 2012

Stare kino inspiruje: Sabrina (1954)


Tak jak i we współczesnej kinematografii, w tej starej znajdują się drobne ,,niewypały”. Winą w przypadku Sabriny, mogę obarczać aktorów, reżysera, scenarzystkę, ale na pewno nie kostiumografa! Kreacja od Givenchy… to już brzmi zachęcająco, prawda?






Przyznam szczerze, że moja pierwsza znajomość z Sabriną, to remake z 1995 roku, który moim zdaniem był lepszy od oryginału. Może wpływ na  to miały złe relacje między Audrey Hepburn (Sabrina) a Humphrey'em Bogartem (Linus Larrabee). Niestety, marny ze mnie krytyk filmowy i nie będę roztrząsać, dlaczego nudziłam się oglądając Sabrinę z 1954 roku, którą mimo wszystko, polecam wielbicielom ,,starego kina” i  stylu vintage.
Jak już wspomniałam, najbardziej zaciekawiła mnie, raczej wszystkim znana, kreacja od Givenchy (widoczna na pierwszym zdjęciu). Co lepszego może spotkać kobietę niż stary, dobry Givenchy? (Naturalnie pomijam tu biżuterię od Tiffany’ego) Odpowiedź jest jasna i klarowna: Nic.
,,Wydekoltowana” (jak stwierdziła to sama bohaterka) biała suknia z kwiatowymi ornamentami wygląda zjawiskowo w filmie, czego zdjęcia może nie oddają. Na tle innych wieczorowych kreacji, wyróżnia się delikatnością, prostotą, a zarazem bardziej nowoczesnym krojem, który mimo ,,wydekoltowania” wyuzdany nie jest. Voilà, klasyczna elegancja!
Polecam również obejrzenie innych vintage’owych smaczków z filmu poniżej...












2 komentarze:

  1. Według mnie Sabrina to świetny film (a wiele późniejszych z niego bardziej lub mniej dosłownie czerpało), ale to były czasy zupełnie innego aktorstwa, ujęć, wszystko wyglądało inaczej - mi bardziej kojarzy się z teatrem niż z filmem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Audrey Hepburn , była naprawdę świetną aktorka :) Bardzo fajny blog :)
    Zapraszam do siebie : http://convicted-on-fashion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń